czwartek, 12 lutego 2015

WEGAŃSKI, BEZGLUTENOWY PASZTET Z ŻÓŁTEGO GROCHU Z NIEDŹWIEDZIM CZOSNKIEM I MAJERANKIEM


Zabrałam się za przygotowanie grochowego pasztetu i przypomniała mi się wyliczanka:
Kipi kasza,
kipi groch.
Lepsza kasza niż ten groch.
Bo od grochu boli brzuch,
A od kaszy człowiek zdrów.

Autor nie najlepiej potraktował groch. Dlaczego? 


Myślę, że to są  winowajcy - trójcukry: rafinoza, stachioza i maltotrioza.
 Można sobie jednak z nimi stosunkowo łatwo poradzić i  prawie wyeliminować ich łotrowskie działanie. Musimy jednak  trzymając się  pewnych zasad przy gotowaniu roślin strączkowych;

  1. Koniecznie trzeba je namoczyć przed gotowaniem. Jedne dłużej drugie krócej. Ja zawsze moczę ziarna na noc. Wyjątkiem jest czerwona soczewica, jej nie moczę tylko kilkakrotnie płuczę. Moczenie powoduje, że  trójcukry - nasi winowajcy - rozpuszczają się. 
  2. Nigdy nie należy gotować roślin strączkowych w wodzie w której się moczyły.Trzeba ją odlać, ziarna wypłukać i nalać świeżą.
  3. Przez pierwsze 15 minut gotować bez przykrycia.
  4. Po zagotowaniu na powierzchni wody zbierają się szumowiny,  które trzeba usunąć.
  5. Solić dopiero pod koniec gotowania.
  6. Pod koniec gotowania można dodać trochę octu jabłkowego - rozkłada ciężkostrawne łańcuchy proteinowe.

Warto też do dań przygotowanych z roślin strączkowych nie żałować majeranku, kminku, kopru włoskiego, kminu rzymskiego. Wszystkie te przyprawy ułatwiają trawienie.

Rośliny strączkowe zawierają dużo białka, dostarczają nam węglowodany, błonnik, jednocześnie zawierają niewiele tłuszczu (z wyjątkiem  soi). Mogą też się poszczycić witaminami z grupy B, witaminą C, oraz cennymi składnikami mineralnymi takimi jak potas, fosfor, magnez, sód, wapń i żelazo.  

Uważam, że jest  dostatecznie dużo powodów by te rośliny często pojawiały się w naszej kuchni. Ich wartości smakowe i odżywcze są nie do przecenienia. A że mają małą skazę na swoim wizerunku. No cóż „nikt” nie jest idealny :).

Tak przy okazji, kasza z grochem to idealna kompozycja aminokwasów!

Polecam pasztet grochowy z dużą ilością przypraw. Zawsze lubię mieć coś smacznego i zdrowego  w lodówce, gdy komuś przyjdzie ochota na kanapkę. 

Niektóre informacje dotyczące roślin strączkowych pochodzą z artykułu: Anny Ptak  
Jak przygotować rośliny strączkowe do gotowania?
Źródło: http://www.sztukaodzywiania.pl/222-jak-przygotowac-rosliny-straczkowe-do-gotowania


Składniki:


  • 2 szklanki puree z żółtego grochu;
  • 3  ugotowane ziemniaki;
  • 3 łyżeczki mielonego siemienia lnianego;
  • 3 cebule;
  • garść niedźwiedziego czosnku;
  • garść majeranku
  • 2 ząbki czosnku;
  • ¼ łyżeczki chili;
  • sól;
  • pieprz;
  • olej;

Wykonanie:

Cebulę drobno posiekać i zeszklić na oleju. Pod koniec dodać zmiażdżony czosnek.

Siemię lniane zmielić i zalać ciepłą wodą, aby przykryła je całkowicie. Zamieszać, zostawić na 15 minut.

Ziemniaki rozgnieść, połączyć z grochowym puree, siemieniem lnianym i zeszkloną cebulą z czosnkiem. Dodać przyprawy. Dobrze wymieszać. Doprawić do smaku solą i pieprzem.

Umieścić w keksowej foremce, wyłożonej zmoczonym i odciśniętym papierem do pieczenia polanym olejem. Dobrze uklepać i wygładzić. Na wierzchu posmarować olejem.

Piec około godziny w piekarniku nagrzanym do 160 -170 stopni.

Wyjąć z foremki jak będzie zupełnie zimny.






13 komentarzy:

  1. Wczoraj zjadłyśmy ostatni kawałek naszego pasztetu z czerwonej soczewicy i już zaczynamy żałować, że się skończył :P Takiego z żółtego grochu jeszcze nie jadłyśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pasztetu z grochu nigdy nie robiłam, ale wygląda bardzo smakowicie i bardzo podobają mi się wszystkie składniki :) Na szczęście z trawieniem strączków nie mam problemów i mogę jeść ich każde ilości, ale nie słyszałam do tej pory o tym triku z octem jabłkowym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie mam specjalnego problemu z trawieniem strączków. jednak myślę, że przewód pokarmowy trochę bardziej musi się z nimi nagimnastykować :) O occie wiem od niedawna. teraz go stosuję. Może to tylko sugestia, ale mam wrażenie, że dania strączkowe są trochę lżejsze.

      Usuń
  3. Cudowny, uwielbam pasztety, uwielbiam groch i jakoś nigdy nie sprawiał mi problemów, a z wyliczanki pamiętałam tylko 2 pierwsze linijki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy pomysł na pasztet:)
    O metodzie z octem również nie miałam pojęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam czosnek niedźwiedzi, super pasztet!

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze, że dzisiaj potrafimy radzić sobie z grochem, a radzenie w postaci pasztetu jak najbardziej mi odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :) Przyp[pomniałaś mi , że wielki nie jadłam grochowego pasztetu KONIECZNIE muszę to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały. Uwielbiam żółty groch! A czosnek niedźwiedzi nigdy się w moim domu nie kończy...

    OdpowiedzUsuń
  9. To będzie przepis wykorzystany niebawem u mnie...! Genialny!

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja się przyznam że nie słyszałam o tym ;"Umieścić w keksowej foremce, wyłożonej zmoczonym i odciśniętym papierem do pieczenia polanym olejem.". Proszę napisz co ta metoda daje, proszę proszę proszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmoczonym i dociśniętym papierem znacznie łatwiej wyłożyć brytfankę, poza tym pasztet zachowuje więcej wilgoci. A olej, czy inny tłuszcz ułatwia usunięcie papieru z pasztetu po jego upieczeniu.
      Pasztety roślinne mają też tendencje do wysychania i pękania na wierzchu. Ja zawsze smaruję je cienką warstwą oleju, co zapobiega wysychaniu, poza tym wierzch pasztetu jest zwarty i ładnie przyrumieniony. .

      Usuń