Zabrałam się za
przygotowanie grochowego pasztetu i przypomniała mi się wyliczanka:
Kipi
kasza,
kipi
groch.
Lepsza
kasza niż ten groch.
Bo
od grochu boli brzuch,
A
od kaszy człowiek zdrów.
Myślę, że to są winowajcy - trójcukry: rafinoza, stachioza i maltotrioza.
Można sobie jednak z nimi stosunkowo łatwo poradzić i prawie wyeliminować ich łotrowskie działanie. Musimy jednak trzymając się pewnych zasad przy gotowaniu roślin strączkowych;
- Koniecznie trzeba je namoczyć przed
gotowaniem. Jedne dłużej drugie krócej. Ja zawsze moczę ziarna na noc. Wyjątkiem
jest czerwona soczewica, jej nie moczę tylko kilkakrotnie płuczę. Moczenie
powoduje, że trójcukry - nasi
winowajcy - rozpuszczają się.
- Nigdy nie należy gotować roślin
strączkowych w wodzie w której się moczyły.Trzeba ją odlać, ziarna wypłukać i nalać świeżą.
- Przez pierwsze 15 minut gotować bez przykrycia.
- Po zagotowaniu na powierzchni wody
zbierają się szumowiny, które
trzeba usunąć.
- Solić dopiero pod koniec gotowania.
- Pod koniec gotowania można dodać trochę
octu jabłkowego - rozkłada ciężkostrawne łańcuchy proteinowe.
Warto też do dań
przygotowanych z roślin strączkowych nie żałować majeranku, kminku, kopru włoskiego, kminu rzymskiego. Wszystkie te przyprawy ułatwiają trawienie.
Rośliny strączkowe
zawierają dużo białka, dostarczają nam węglowodany, błonnik, jednocześnie
zawierają niewiele tłuszczu (z wyjątkiem soi). Mogą też się poszczycić witaminami z
grupy B, witaminą C, oraz cennymi składnikami mineralnymi takimi jak potas, fosfor,
magnez, sód, wapń i żelazo.
Uważam, że jest dostatecznie dużo powodów by te rośliny często
pojawiały się w naszej kuchni. Ich wartości smakowe i odżywcze są nie do
przecenienia. A że mają małą skazę na swoim wizerunku. No cóż „nikt” nie jest
idealny :).
Tak przy okazji, kasza z grochem to idealna kompozycja aminokwasów!
Polecam pasztet grochowy z
dużą ilością przypraw. Zawsze lubię mieć coś smacznego i zdrowego w lodówce, gdy komuś przyjdzie ochota na kanapkę.
Niektóre informacje
dotyczące roślin strączkowych pochodzą z artykułu: Anny Ptak
Jak przygotować rośliny strączkowe do gotowania?
Źródło: http://www.sztukaodzywiania.pl/222-jak-przygotowac-rosliny-straczkowe-do-gotowaniaJak przygotować rośliny strączkowe do gotowania?
Składniki:
- 2 szklanki puree z żółtego grochu;
- 3 ugotowane ziemniaki;
- 3 łyżeczki mielonego siemienia lnianego;
- 3 cebule;
- garść niedźwiedziego czosnku;
- garść majeranku
- 2 ząbki czosnku;
- ¼ łyżeczki chili;
- sól;
- pieprz;
- olej;
Wykonanie:
Cebulę drobno posiekać i
zeszklić na oleju. Pod koniec dodać zmiażdżony czosnek.
Siemię lniane zmielić i
zalać ciepłą wodą, aby przykryła je całkowicie. Zamieszać, zostawić na 15
minut.
Ziemniaki rozgnieść, połączyć z grochowym puree, siemieniem lnianym i zeszkloną cebulą z czosnkiem.
Dodać przyprawy. Dobrze wymieszać. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Umieścić w keksowej
foremce, wyłożonej zmoczonym i odciśniętym papierem do pieczenia polanym
olejem. Dobrze uklepać i wygładzić. Na wierzchu posmarować olejem.
Wyjąć z foremki jak będzie zupełnie zimny.
Wczoraj zjadłyśmy ostatni kawałek naszego pasztetu z czerwonej soczewicy i już zaczynamy żałować, że się skończył :P Takiego z żółtego grochu jeszcze nie jadłyśmy :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
OdpowiedzUsuńPasztetu z grochu nigdy nie robiłam, ale wygląda bardzo smakowicie i bardzo podobają mi się wszystkie składniki :) Na szczęście z trawieniem strączków nie mam problemów i mogę jeść ich każde ilości, ale nie słyszałam do tej pory o tym triku z octem jabłkowym ;)
OdpowiedzUsuńJa również nie mam specjalnego problemu z trawieniem strączków. jednak myślę, że przewód pokarmowy trochę bardziej musi się z nimi nagimnastykować :) O occie wiem od niedawna. teraz go stosuję. Może to tylko sugestia, ale mam wrażenie, że dania strączkowe są trochę lżejsze.
UsuńCudowny, uwielbam pasztety, uwielbiam groch i jakoś nigdy nie sprawiał mi problemów, a z wyliczanki pamiętałam tylko 2 pierwsze linijki :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na pasztet:)
OdpowiedzUsuńO metodzie z octem również nie miałam pojęcia:)
uwielbiam czosnek niedźwiedzi, super pasztet!
OdpowiedzUsuńdobrze, że dzisiaj potrafimy radzić sobie z grochem, a radzenie w postaci pasztetu jak najbardziej mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Przyp[pomniałaś mi , że wielki nie jadłam grochowego pasztetu KONIECZNIE muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńWspaniały. Uwielbiam żółty groch! A czosnek niedźwiedzi nigdy się w moim domu nie kończy...
OdpowiedzUsuńTo będzie przepis wykorzystany niebawem u mnie...! Genialny!
OdpowiedzUsuńA ja się przyznam że nie słyszałam o tym ;"Umieścić w keksowej foremce, wyłożonej zmoczonym i odciśniętym papierem do pieczenia polanym olejem.". Proszę napisz co ta metoda daje, proszę proszę proszę!
OdpowiedzUsuńZmoczonym i dociśniętym papierem znacznie łatwiej wyłożyć brytfankę, poza tym pasztet zachowuje więcej wilgoci. A olej, czy inny tłuszcz ułatwia usunięcie papieru z pasztetu po jego upieczeniu.
UsuńPasztety roślinne mają też tendencje do wysychania i pękania na wierzchu. Ja zawsze smaruję je cienką warstwą oleju, co zapobiega wysychaniu, poza tym wierzch pasztetu jest zwarty i ładnie przyrumieniony. .